piątek, 16 maja 2014

Zmiany

Hej! Nie będę pisała już na tym blogu! Dlaczego? Bo będę pisała na innym linku. Oto on
http://rauramyfictionstory.blogspot.com/

środa, 14 maja 2014

Rozdział II

       Wywijałam, wywalałam się i skakałam do wody, aż w końcu nauczyłam się surfować. Austin w tym czasie śmiał się ze mnie. Musiałam wyglądać naprawdę głupio. Ciągle zaliczałam glebę i nie mogłam utrzymać się na desce. Jednak po paru godzinach męczarni udało mi się opanować tą sztukę. Z daleka widziałam jak Trish i Dez leżą na piasku, liżąc dwie gałki lodów truskawkowych.
     Razem z moim nowym kolegą oddaliśmy deski do wypożyczalni i dołączyliśmy się do Trish i Dez'a. Czułam, że mogę zaufać rudzielcowi i blondynowi. Byli inni, niż ci w mojej szkole. Oni byli szaleni i zawsze uśmiechnięci. Biło od nich ciepło, czułam to z daleka. Iskierki szczęścia skakały w ich czarnych tęczówkach. Czułam, że poznałam moich nowych przyjaciół.
- Wpadłam, na pomysł, byśmy razem poszli do kina, a potem do kawiarni. Poznamy się bliżej. - oznajmiła Trish. Wszyscy potaknęliśmy. Każdy spakował swoje graty i całą czwórką ruszyliśmy w stronę kina. W czasie parominutowej drogi poznaliśmy się lepiej. Dowiedziałam się, że Austin interesuje się muzyką, a Dez reżyserią i fotografią.
     Gdy byliśmy u celu, każdy z nas chciał obejrzeć coś innego. Ja chciałam iść na komedie, Austin na horror, Dez na dramat, a Trish na romantyk. W końcu postanowiliśmy pójść na komedie, romantyk, dramat i horror jednocześnie. Ten film był dziwny, bardzo dziwny, dlatego już na początku wyszłam dokupić popcorn i colę. Opuściłam ciemną i prawie pustą salę. Światło w holu trochę mnie oślepiło, ale dziarskim krokiem ruszyłam do lady.
- Poproszę dwa duże popcorny i cztery duże cole. - zwróciłam się do kobiety stojącej za ladą. Szybkimi ruchami napełniła papierowe kubki colą, a do tych większych nasypała popcornu. Podałam jej pięćdziesiąt dolarów, a w reszcie otrzymałam 12,50. Schowałam pieniądze do kieszeni w spodenkach i cała obładowana wróciłam na ciemną salę. Usiadłam pomiędzy Austinem i Trish. Dałam jedne popcorn blondynowi, aby dzielił go z rudzielcem, a ja i Trish zjemy  drugi. Rozdałam każdemu po coli i wlepiłam wzrok w wielki ekran. Film robił się coraz to nudniejszy, a ja powoli odpływałam w krainę Morfeusza...

-Ally, budzimy się. - usłyszałam głos Dez'a i poczułam lekkie szarpnięcie. Otworzyłam oczy, a jasne światło w sali oślepiło mnie. Nie ma to jak zasnąć w kinie.
- Już. - ziewnęłam i podniosłam się z krzesełka, stając pomiędzy moją czarnowłosą przyjaciółką, a Austinem.
- No to kierunek kawiarnia. - aprotycznymi ruchami Dez i Austin zaczęli zbierać swoje rzeczy. Ja i czarnowłosa zrobiłyśmy to samo i po chwili wyszliśmy na mniej duszące powietrze. Zaciągnęłam się nim i uśmiechnęłam promiennie.
- Znam fajną kawiarnie. Chodźcie. - Austin ruszył, a my za nim. Szliśmy przez różne uliczki, a coraz to rozmaitsze budynki wyrastały z ziemi. W końcu weszliśmy do dość ładnie wyglądającej kawiarni. Zajęliśmy stolik w kącie. Kanapa na której siedzieliśmy była obita sztuczną, brązową skórą. Zagłębiłam się w kanapę i czekałam, aż zawita do nas kelner bądź kelnerka. Po pięciu minutach podeszła do nas dziewczyna.
- Co podać? - zapytała smętnie, otwierając niebieski notesik.
- Jedną late i szarlotkę. - uśmiechnęłam się i założyłam nogę na nogę.
- Cappuccino i ciasto drożdżowe. - Trish zamknęła menu.
- Ja to samo co ta pierwsza pani. - Dez przybił mi piątkę.
- Ja też. - blondas wyszczerzył zęby. Bardziej zagłębiłam się w kanapę, a włosy lekko przysłoniły mi oczy.
- Wrzucam na instagrama. - usłyszałam głos mojej czarnowłosej przyjaciółki, a potem PSTRYK. Odgarnęłam włosy z oczu i przysunęłam się do stołu. Po chwili kelnerka wróciła do nas z zamówieniem. Postawiłam na stole swój posiłek i zaczęłam sączyć late. Co chwilę smakowałam szarlotki. Miałam pewnie wąsy, bo wszyscy się na mnie patrzyli.
- No co? - otarłam je i wróciłam do jedzenia. Po chwili nie było nic.
- Może chodźmy gdzieś? Nie chce mi się tu siedzieć. - Austin zmierzwił sobie włosy.
- Dobra. Rachunek! - Dez podniósł rękę. Po chwili przybiegła do nas kelnerka, dała zwitek papieru, a każdy zapłacił za swoją porcję. Wyszliśmy z kawiarni.
- Chodźcie do mnie. Tam się poznamy. - przyśpieszyłam kroku. Przeszliśmy przez pasy i całą czwórką ruszyliśmy do mojego domu. Pół godziny drogi minęło nam na rozmowie. We czwórkę weszliśmy do mojej willi.
- Ally, a gdzie masz rodziców? - spytał blondas. Wszystkie wspomnienia wróciły. Jak mam powiedzieć, że nie żyją. W moich oczach nazbierały się łzy. Zacisnęłam powieki, aby nie zleciały. Nadal o nich pamiętam, ale nie okażę swojej słabości.
- Oni.... - wydukałam.
- Ojej..przepraszam. - przytulił mnie. Całkiem dziwne, ale odwzajemniłam to i uśmiechnęłam się przez łzy. Dez i Trish dołączyli do misiaka.
- Już was lubię. - powiedziałam jednocześnie z Trish. Odkleiłam się od wszystkich, a oni zrobili to co ja.
- Jest ok. - odgarnęłam włosy za ucho. Gestem ręki zaprowadziłam ich do mojego pokoju na piętrze. Usiedliśmy w okręgu.
- Może lepiej się poznamy? - zaproponował niebieskooki, podpierając się rękami o podłogę.
- Dobra, każdy opowie coś o sobie. Ja zacznę. - Trish powstała, poprawiła sobie bluzkę i zaczęła mówić.
- Moje pełne imię i nazwisko to Patricia Maria De La Rosa, ale mówcie mi Trish. Mam 18 lat i teraz po wakacjach pójdę do trzeciej liceum. Chcę zostać menadżerką sławnych ludzi. Trochę śpiewam i gram na pianinie. Nie mam chłopaka, ani na razie nie chcę mieć. Mieszkam z rodzicami, ale mam zamiar przenieść się do Ally. Mam brata Jay'a. Jestem w połowie Hiszpanką, a w połowie Amerykanką. No i to chyba tyle. - usiadła. Teraz wstał Dez.
- Moje pełne imię i nazwisko to Dezmond Peadro. Mam 18 lat i pójdę do trzeciej liceum. Chciałbym zostać reżyserem lub fotografem. Nie mam dziewczyny, ale szukam. Mieszkam z rodzicami, obok Austina. Nie mam rodzeństwa. - skończył i zajął swoje miejsce.
- Moje pełne imię i nazwisko to Austin Moon. Tak jak wy mam 18 lat i pójdę do trzeciej liceum. Chciałbym zostać muzykiem. Nie mam dziewczyny. Mieszkam z siostrą obok Dez'a.....
Wszyscy tak opowiadali i opowiadali, a ja dowiedziałam się wiele rzeczy o moich dwóch nowych przyjaciołach. Wiem, że będą wspaniali.
♥♥♥♥♥ 
Hej! Jest już rozdział, ale nie wyszedł mi. Krótki i nudny. Potem się będzie działo. Co z Auslly? Nie wiem, kiedy będzie.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!.
Do napisania!

poniedziałek, 12 maja 2014

Jprdl -_- możecie mnie zabić

Otóż, pewnego dnia, gdy moja wredna siostra weszła mi na konto na Bloggera i zmieniła hasło. Przez dziesięć dni nie chciała mi powiedzieć i ja założyłam nowe konto. Jestem Jane.
No i dzisiaj powiedziała mi to hasło, a ja tam założyłam new bloga. Pomóżcie mi, czy zostawić tego bloga i pisać tam, czy przenieść tego bloga na tamte konto, albo coś innego. BŁAGAM!
http://ally-dawson-diary.blogspot.com/    <---------------------blog

piątek, 2 maja 2014

Rozdział I

,,Czas jest miejscem spóźnień''
       W Miami nigdy, nie było aż tak słonecznie jak dziś. Połowa moich sąsiadów szła właśnie na plażę. Sąsiad z naprzeciwka podlewał krzaczki. Uśmiechał się promiennie do swoich dzieci bawiących się w berka. Tylko ja siedziałam w domu, ubrana w szary dres z książką w ręce. 
     Chyba pójdę się przejść. Podniosłam się z parapetu, zostawiając tam książkę. Podeszłam do mojej śnieżnobiałej szafy i otworzyłam ją. Wygrzebałam z niej jeansowe spodenki i fioletową bluzkę na ramiączka. Z całym ekwipunkiem udałam się do łazienki. Zrzuciłam z siebie dres i wcisnęłam się w spodenki i bluzkę. Rozczesałam włosy  i wyszłam z łazienki. Mijałam drzwi do różnych pokoi, które i tak będą puste. Po marmurowych schodach, zbiegłam na dół. Bosymi stopami dotknęłam zimnej posadzki. W tak upalny dzień, to raj dla stóp. Podeszłam do szafki na buty i wyciągnęłam z niej japonki.
- Jeszcze bikini. - upomniałam się i znów wbiegłam na górę. Pośpiesznie ubrałam różowe bikini pod ubranie i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Sprawdziłam czy dom jest dobrze pozamykany i wyszłam na zewnątrz. Światło słoneczne poraziło mnie. Nałożyłam na nos okulary. Przekręciłam drzwi na klucz i ruszyłam przed siebie.
     Na niebie nie było, ani jednej chmurki, słońce niesamowicie świeciło, a chodniki były tak gorące, jak gorące węgielki. Pan. Malik dalej podlewał swój ogródek. Jak przechodziłam koło jego żywopłotu zostałam oblana. Mężczyzna zaśmiał się i wrócił do swojej czynności. Sąsiedzi byli bardzo mili. Nie podglądali mnie, nie byli wścibscy.
   Idąc w stronę plaży mijałam strasznie dużo ludzi. Po jakieś pół godziny dotarłam na plaże. Pękała w szwach. Jest rano, a ludzie już siedzą na plaży. Są ostatnie wolne dni, a turystów nazbierało się. Ostatnio gdy szłam spotkałam Europejczyków. Pytali mnie gdzie jest Miami Beach. Pokazałam im i sobie poszli. Skąd wiem, że byli z innego kraju? Bo gdy odeszli, słychać było jak mówią do siebie w innym języku.
    Zaczęłam szukać wolnego miejsca. Bardzo długo mijałam opalające się kobiety i bawiące dzieci. W końcu znalazłam, wolne miejsce, niedaleko lodziarni. Lepsze to niż nic. Na piasku rozłożyłam ręcznik. Zrzuciłam z siebie ubrania i położyłam się na ziemi. Trochę twardo. Z torby wyciągnęłam poduszkę i włożyłam ją sobie pod głowę. Słońce ogrzewało moją bladą skórę. Było strasznie gorąco. Prawie zasypiałam, gdy nagle usłyszałam męski głos.
- Przepraszam...
Podniosłam się i zdjęłam okulary. Spojrzałam na tego ktosia. Był to jakiś rudowłosy chłopak.
- Tak? - uniosłam jedną brew.
- Czy miejsce, koło ciebie jest wolne? - zapytał.
- W zasadzie to chyba tak. - wzruszyłam ramionami i znów położyłam się na swoje miejsce. Dziwny ten chłopak. Zabrałam telefon. Na klawiaturze wystukałam SMS-a do Trish.
,,Przychodź na plażę. Mam miejsce niedaleko lodziarni''
Kliknęłam ,,Wyślij'' i czekałam na odpowiedź. SMS przyszedł po krótkiej chwili. Trish napisała, zwyczajne ,,ok''.

~*~

Czarnowłosa pojawiła się po piętnastu minutach. Ten rudowłosy chyba sobie odpuścił, bo nie zajął miejsca obok mnie. Za to Trish ułożyła się wygodnie. Rozmawiałyśmy półsłówkami na różne tematy. Wtedy wrócił ten rudy, ale nie był sam. Szedł za nim jakiś blondyn.
- Nie przejmuj się nimi. - szepnęłam do czarnowłosej i ułożyłam się na ręczniku. Słyszałam kłótnie tych chłopaków.
- Dez, nie pytaj się jej. Nawet jej nie znasz. - usłyszałam jeden z głosów.
- Zapytam się.  - to był ten drugi.
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- Rób co chcesz. Otworzyłam oczy. Trish poczerwieniała ze złości.
- Możecie być ciszej! Przeszkadzacie. - stanęła na równe nogi, mierząc spojrzenie z tym rudowłosym.
Podniosłam się  i stanęłam obok niej.
- Dobra pójdziemy. Dez bierz graty i idziemy do domu. - odezwał się blondyn. Najwyraźniej ten 'Dez' był uparty, bo nawet nie drgnął. Nadal mierzył spojrzenie z czarnowłosą.
- Trish, ja idę pływać. Będę długo w wodzie. Chcę się nauczyć surfować. Jak coś wiesz gdzie mnie szukać. - oświadczyłam, zdejmując okulary. Nie czekając na odpowiedź ruszyłam w stronę oceanu. Wskoczyłam do chłodnawej wody, która dała ukojenie mojej spieczonej skórze. Zanurzyłam się w wodzie.

~*~

Bardzo długo siedziałam w wodzie. Jednak nie nauczyłam się surfować, ponieważ wszyscy instruktorzy byli zajęci. Wyszłam więc z wody i dołączyłam do opalającej się Trish. Rudowłosy chłopak i jego kolega, opalali się obok czarnowłosej.
- I jak nauczyłaś się surfować? - Trish uniosła przeciwsłoneczne okulary.
- Nie. Wszyscy instruktorzy są zajęci. - powiedziałam, zawiedziona. Klapnęłam na ręczniku, koło brązowookiej.
- Ja cię mogę nauczyć. - wtrącił się ten blondyn. Jego różowe bokserki były całe w piachu, a z włosów wytrzepywał ostatnie resztki. Wyciągnęłam z torebki pieniądze.
- Spoko. - puściłam mu oczko i ruszyłam do wypożyczalnie. Biegłam jak najszybciej, ale piasek jeszcze bardziej mi to utrudniał. Dobiegłam do drewnianej budki, pomalowanej na żółto, z wielkim napisem ,,Wypożyczalnia''. Weszłam do środka.
- Przepraszam. - delikatnie zastukałam w ścianę. Zza zaplecza wyszedł jakiś starszy mężczyzna, w hawajskiej koszuli.
- Tak? - podszedł do lady.
- Proszę dwie deski. - uśmiechnęłam się.
- Jakie kolory? - zapytał. Czy to jest takie ważne?
- Czerwony i..żółty. - zgadywałam. Nie wiem, jaki ten chłopak lubi kolor.
- Na jaki czas? - zapytał.
- Na dwie godziny. - odpowiedziałam. O nic więcej nie pytał, podał mi deski, a ja podałam mu banknoty. Podał dwie deski, a ja jakimś cudem, obładowana wyszłam z wypożyczalni. Przed chatką, stał już ten chłopak. Odebrał ode mnie żółtą deskę.
- Jestem Ally Dawson. - wyciągnęłam rękę ku brązowookiemu.
- A ja Austin Moon. - uścisnął ją. Wzięłam swoją deskę pod pachę i razem z blondynem ruszyliśmy ku morzu....
♥♥♥♥
Hej! Zaczęłam z nową historią! Myślę, że będzie sto razy lepsza, niż tamta. Rozdział króciutki, ale potem będzie więcej Auslly. To tyle. Do napisania. 

czwartek, 1 maja 2014

Prolog

,,Nie w porę może przyjść czkawka, okres, śmierć lub sąsiadka. Ale nie miłość''
     Od kiedy chodzę do liceum, nigdy nie miałam chłopaka. Nie zaznałam miłości i nie traktowano mnie jak córkę. Moi rodzice....nie znałam ich odkąd..od  urodzenia. Do szesnastu lat mieszkałam z wujkiem. Nie interesował się on mną wcale. Miałam wszystko, prócz miłości. Jedynym moim wsparciem była Trish. Czarnowłosa dziewczyna, którą kocham jak siostrę. Ona, jako jedyna mnie wspierała, pocieszała i była ze mną. Jedyne wsparcie, jedyna ona. Dobra i kochająca. Czarnowłosą poznałam jak miałam piętnaście lat. Wpadłyśmy na siebie w parku i teraz,jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. 
         Parę miesięcy temu, kupiłam dom na przedmieściach Miami. Mieszkam sama, ponieważ czarnowłosa musi mieszkać z rodzicami, ze względu na to, że mają chorą babcię. Jednak Trish obiecała, że ze mną zamieszka. 
         Do 16 lat mieszkałam z wujkiem. Nie wolno mi było, pytać o rodziców. O nic nie mogłam pytać. Chodziłam do szkoły i nigdy nie głodowałam, ale nikt się mną nie interesował.
    Kiedy skończyłam szesnastkę, wujek dał mi pieniądze i powiedział ,,Masz pieniądze. Trzymaj się jak najdalej ode mnie i mojej rodziny''. Jak kazał, przeprowadziłam się na drugi koniec Miami. Początkowo mieszkałam w małym mieszkaniu, lecz potem przeprowadziłam się tam gdzie jestem.
     Nazywam się Ally Dawson i mam 18 lat. Jestem niską szatynką o kakaowych oczach. I właśnie przedstawiłam wam w skrócie moje życie...